Poprosiłem żonę, aby wprowadziła kilka pozycji do sklepu, który pomału tworzę. Pomyślałem: kurczę, zaiwaniam na etacie, potem w domu klepię kolejnych kilka godzin na klawiaturze a słyszę tylko, że cały czas bawię się na komputerze a dla żony i dziecka w ogóle czasu nie mam; niech kobita mi pomoże to i czasu będę miał więcej, ona ma go wystarczająco dużo, gdyż zawodowo w chwili obecnej nie pracuje. Po tej błyskotliwej myśli powiedziałem do żony: "Żono, pomóż mi proszę, wprowadź kilka pozycji do sklepu", po czym namalowałem kredkami instrukcję co i jak ma zrobić. Żona stanęła na wysokości zadania i się zgodziła. Wesoły, że nie będę się musiał zajmować tym, czym się dotąd po fajrancie zajmowałem, poszedłem do etatowej pracy. Po powrocie zaś do domu przywitał mnie buziak, kilka pytań w stylu "kochanie, a jak minął dzień?", obiad czekał już na stole i w ogóle było jakoś tak przyjemnie. Kiedy już tak sobie usiedliśmy, żeby pogadać, moja lepsza połowa z takim zalotnym spojrzeniem, powiedziała: "wprowadziłam tylko jeden produkt, ale nie wiem czy dobrze, bo coś się zepsuło". No to wszedłem na stronę tego produktu i faktycznie, wszystko pokręcone. Zalogowałem się więc do zaplecza i o to co ujrzałem:
Wobec tego zwracam się o pomoc: co ta krowa zrobiła, że zniknął piękny edytor wysiwyg? Jak go przywrócić?